czyli sprawa trafia na policję

Do tego zdarzenia doszło kilka tygodni temu w Wągrowcu. Czwartek, 12 maja, tuż przed północą, osiedle przy ulicy Wagnera w Wągrowcu. Wtedy to sprawca, widoczny na nagraniu, a kierujący jasnym fiatem punto (najpewniej srebrnym) uszkodził blokadę prywatnego miejsca parkingowego i uciekł. We wszystkim pomagał mu jeszcze widoczny na nagraniu rowerzysta. Mieli jednak pecha, bo całe Ten artykuł dotyczy filmu. Zobacz też: Matka Królów. Matka Królów – polski film polityczny z 1982 roku w reżyserii Janusza Zaorskiego, nakręcony na podstawie powieści Kazimierza Brandysa z 1957 roku pod tym samym tytułem. Zdjęcia kręcono w Łodzi, Sieradzu i Warszawie . Główną bohaterką filmu jest Łucja Król ( Magda Teresa Sprawa trafiła na policję. Jacek Wierciński. 26 lipca 2021, 15:10 W Gdańsku, na policji usłyszałem, że prawdopodobnie skończy się na wezwaniu na przesłuchanie świadków, w tym Taka sytuacja w szczególności ma miejsce wtedy, gdy kierowca odmawia przyjęcia mandatu karnego, a sprawa trafia na drogę postępowania sądowego. Kierowcy, którzy odmawiają przyjęcia mandatu karnego, nie godząc się z werdyktem wydanym przez funkcjonariusza, liczą na to, że sprawą zajmie się obiektywny sąd, który wnikliwie zbada To skończyć może się nawet postawieniem zarzutów wywierania wpływu na czynności służbowe, a za to grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Obywatel może: złożyć zażalenie do prokuratora. Zgodnie z art. 15 ust. 7 Ustawy o Policji „na sposób prowadzenia czynności (…) przysługuje zażalenie do miejscowo właściwego prokuratora”. Zanim zadzwonimy na policję, upewnijmy się, czy zgadzamy się z drugim kierowcą co do winy. Jeśli jeden z nas czuje się winny i gotów jest to potwierdzić pisemnie, nie trzeba wzywać policji. Uwaga: mamy nie tylko prawo, lecz także obowiązek wezwać policję, jeżeli np. od drugiego uczestnika kolizji czuć zapach alkoholu lub zaszło perbedaan zaman praaksara dengan zaman sejarah terletak pada. Jeden z naszych Czytelników przyjął mandat. Po zastanowieniu pomyślał, że nie powinien się na niego godzić. Pyta co może teraz mandatu anulować nie można, ale można uchylićPolicjanci nakładając mandat pouczają, że kierowca może go nie przyjąć, jeśli nie czuje się winny. W takiej sytuacji sprawa trafia do sądu grodzkiego, który rozstrzyga o winie. Przyjmując mandat teoretycznie przyznajemy rację funkcjonariuszowi, który nam go wystawia i przyznajemy się do winy. Jeśli jednak później uznamy, że funkcjonariusz nie miał racji, mamy prawo wystąpić z wnioskiem o uchylenie mandatu nie można anulować. Mandat można jedynie uchylić, a jedyną instancją uprawnioną do przeprowadzenia taakiego postępowania jest sąd, właściwy dla miejsca popełnienia wykroczenia. Wniosek o uchylenie mandatu możemy złożyć w nieprzekraczalnym terminie 7 dni od daty wystawienia o przysługującym nam prawie przekazuje funkcjonariusz, nakładając na nas karę. Stosowna informacja znajduje się także na druku mandatu. Złożenie do sądu wniosku o uchylenie mandatów zdejmuje z nas obowiązek zapłacenia kary w wyznaczonym sąd przychyli się do wniosku, nie będziemy musieli płacić wcale. Jeżeli jednak sąd uzna naszą winę, musimy liczyć się z tym, że grzywna orzeczona przez sąd może być wyższa niż wysokość mandatu proponowana przez policjanta, a dodatkowo możemy zostać obciążeni kosztami postępowania sądowego. Musimy liczyć się również z tym, że sprawa w sądzie może potrwać kilka ofertyMateriały promocyjne partnera Kiedy policja może stosować zatrzymanie? Jakie prawa ma osoba zatrzymana i jakie obowiązki ciążą na policji? Wyjaśniają sędzia, adwokat i ekspertka praw człowieka „Zatrzymanie nie może być sposobem karania. Ale jest ograniczeniem jednego z najważniejszych praw człowieka, czyli wolności osobistej. Dlatego w celu zabezpieczenia toku postępowania organy powinny najpierw spróbować użyć wszystkich innych środków i dopiero w ostateczności stosować zatrzymanie” – podkreśla Maria Ejchart-Dubois, ekspertka od praw człowieka. „Zatrzymanie musi być przeprowadzone zgodnie z przepisami prawa, czyli muszą być spełnione wszystkie wymogi formalne. Zatrzymana osoba ma prawo dowiedzieć się, kto ją zatrzymuje, musi być poinformowana o przyczynach zatrzymania, pouczona, że ma prawo do kontaktu z adwokatem lub radcą prawnym. Jeśli nie włada językiem polskim, ma prawo do pomocy tłumacza” – przypomina sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda. „Niestety, w Polsce obserwujemy bardzo swobodne wykorzystywanie instytucji zatrzymania, również w sytuacjach, w których policja mogłaby tylko wylegitymować, zastosować wezwanie telefoniczne, doręczyć wezwanie” – zauważa adwokat Mikołaj Pietrzak. Sędzia, adwokat i ekspertka praw człowieka wyjaśniają, kiedy policja może stosować zatrzymanie, a sąd tymczasowe aresztowanie, jak sądy rozpatrują zażalenia na zatrzymanie, a także jakich systemowych zmian powinni się domagać obywatele od państwa, żeby poprawić działanie policji i uzyskać lepszy dostęp do adwokata. Tekst powstał na bazie dyskusji w Studio Wolnych Sądów 7 września 2020 roku. Głos zabrali: Marta Kożuchowska-Warywoda, sędzia Sądu Rejonowego Warszawa-Wola oraz prezeska warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Sędziów Polskich Pietrzak, adwokat, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie, były przewodniczący Rady Funduszu na rzecz Ofiar Tortur ONZ, były przewodniczący Komisji Praw Człowieka przy Naczelnej Radzie Ejchart-Dubois, współtwórczyni inicjatywy Wolne Sądy, koordynatorka Komitetu Obrony Sprawiedliwości KOS, a także członkini Komisji Ekspertów Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur. Moderował adwokat Michał Wawrykiewicz, współtwórca Inicjatywy Wolne Sądy oraz Komitetu Obrony Sprawiedliwości KOS. Kiedy policja może stosować zatrzymanie? Adwokat Mikołaj Pietrzak: Policja może nas zatrzymać tylko wtedy, kiedy jest to absolutnie konieczne i nie może inaczej osiągnąć uzasadnionego celu. Zatrzymanie musi być zasadne i proporcjonalne oraz odbywać się zgodnie z przepisami. Niestety, w Polsce obserwujemy bardzo swobodne wykorzystywanie instytucji zatrzymania, również w sytuacjach, w których policja mogłaby tylko wylegitymować, zastosować wezwanie telefoniczne, doręczyć wezwanie. Maria Ejchart-Dubois: Zatrzymanie nie może być sposobem karania. Ale jest ograniczeniem jednego z najważniejszych praw człowieka, czyli wolności osobistej. Dlatego w celu zabezpieczenia toku postępowania organy powinny najpierw spróbować użyć wszystkich innych środków i dopiero w ostateczności stosować zatrzymanie. Sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda: Policja może dokonać zatrzymania, kiedy są spełnione przesłanki kodeksowe. Po pierwsze, musi istnieć uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. To główna przesłanka, ale niewystarczająca. Artykuł 244 kodeksu karnego mówi, że Policja ma prawo zatrzymać osobę podejrzaną, jeżeli istnieje uzasadnione przypuszczenie, że popełniła ona przestępstwo, a zachodzi obawa ucieczki lub ukrycia się jej, albo zatarcia śladów przestępstwa, bądź też nie można ustalić jej tożsamości, albo istnieją przesłanki do przeprowadzenia przeciwko tej osobie postępowania w trybie przyśpieszonym. Zatrzymanie musi być proporcjonalne do wagi przestępstwa. Nie każda sytuacja będzie uzasadniała zastosowanie takiego środka. Gdy zatrzymanie jest bezzasadne, cała czynność jest obarczona grzechem pierworodnym. Nawet, jeśli czynności dokonano zgodnie z obowiązującymi przepisami. Nie można mówić o legalnym zatrzymaniu, jeśli łamane są przepisy, które warunkują sposób przeprowadzenia tej czynności. Jakie prawa ma osoba zatrzymana i jakie obowiązki ciążą na policji? Maria Ejchart-Dubois: Obowiązkiem funkcjonariusza jest podanie imienia, nazwiska i stopnia służbowego oraz poinformowanie zatrzymywanej osoby o powodach zatrzymania i przysługujących jej prawach. A także wytłumaczenie w zrozumiały sposób, co się dzieje i co zatrzymanie dla niej oznacza. Przepisy kodeksu postępowania karnego mówią, że zatrzymany powinien mieć kontakt z adwokatem niezwłocznie. Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady z 2013 roku mówi, że zatrzymany powinien mieć kontakt z adwokatem przed pierwszym przesłuchaniem. Sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda: Zatrzymanie musi być przeprowadzone zgodnie z przepisami prawa, czyli muszą być spełnione wszystkie wymogi formalne. Zatrzymana osoba ma prawo dowiedzieć się, kto ją zatrzymuje, musi być poinformowana o przyczynach zatrzymania, pouczona, że ma prawo do kontaktu z adwokatem lub radcą prawnym. Jeśli nie włada językiem polskim, ma prawo do pomocy tłumacza. Jak w praktyce w Polsce wygląda realizacja praw zatrzymanych? Maria Ejchart-Dubois: Trzeba rozróżnić, w jaki sposób są przestrzegane różne prawa zatrzymanych. W Polsce respektowane jest prawo do poinformowania osoby najbliższej o zatrzymaniu. Ale już nie prawo do kontaktu z adwokatem. Adwokat Mikołaj Pietrzak: W praktyce ogromna większość zatrzymanych w ogóle nie ma kontaktu z adwokatem albo radcą prawnym. Do tego zatrzymanym często utrudnia się kontakt z adwokatem. W Polsce powinniśmy przyswoić sobie lekcję z amerykańskich filmów: w przypadku zatrzymania, żądamy adwokata i odmawiamy udzielenia jakiejkolwiek wypowiedzi. Dlatego warto mieć w kieszeni numer telefonu i nazwisko profesjonalnego pełnomocnika. Problem jest szerszy, systemowy. Zmiana tego stanu rzeczy wymagałaby zmian w prawie oraz zainwestowania pieniędzy z budżetu państwa w system pomocy prawnej. Przy zatrzymaniu polskie prawo nie przewiduje pomocy prawnej z urzędu. Obecnie można zażądać obrońcy z urzędu dopiero, kiedy usłyszy się zarzuty. A przecież najważniejsze są pierwsze chwile zatrzymania. To wtedy osoby zatrzymywane często mówią to, co policjanci chcieliby usłyszeć. Z punktu widzenia policji, obecność adwokata uwiarygadnia przebieg zdarzenia i zabezpiecza policję przed oskarżeniami o nierespektowanie praw zatrzymanych. Adwokaci wiedzą z powtarzających się relacji różnych klientów, że zatrzymani w Polsce często dopiero na samym końcu są pouczani o swoich prawach – kiedy podpisują protokół, na którym widnieje godzina z początku zatrzymania. Jeśli zatrzymany złoży zażalenie na zatrzymanie do sądu, policja zeznaje, że zatrzymany był pouczony na początku, że został poinformowany o prawie do adwokata, ale nie chciał się z nim czy nią skontaktować. I że protokół podpisał bezpośrednio po zatrzymaniu. A sądy dają wiarę policji. Sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda: W praktyce często sędzia rozpatruje sprawę tydzień-dwa tygodnie po zatrzymaniu, kiedy osoba już nie jest zatrzymana. Sędzia najpierw czyta akta sprawy. W aktach wielu spraw dotyczących zatrzymania widać ślady, że do pierwszego przesłuchania doszło w trybie nieprocesowym. Zazwyczaj potem zatrzymana osoba jest przesłuchiwana przez prokuratora, bardzo często bez obecności adwokata. Dopiero na etapie postępowania sądowego, kiedy osoba zatrzymana przychodzi do sądu z obrońcą, okazuje się, że przedstawia zupełnie inny przebieg zdarzenia, niż wynika z akt sprawy. Sędzia ma z jednej strony protokół z postępowania przygotowawczego, a z drugiej zeznania zatrzymanej osoby. Osoby zatrzymane często mówią, że były przesłuchiwane bez obrońcy. Mówią, że były zdenerwowane, protokół był sporządzony niewyraźnie, odręcznym pismem, albo, że nie zdążyły go dokładnie przeczytać przed podpisaniem. Adwokat Mikołaj Pietrzak: W demokratycznym państwie jako obywatele mamy uprawnione oczekiwanie, że sądy będą dokładnie weryfikować działania policji. Przez ostatnie trzydzieści lat sądy, zamiast wymuszać na policji respektowanie bardzo wysokiego standardu w sprawach o zatrzymanie często automatycznie dawały wiarę policji. Jestem przekonany, że gdyby powstała bardzo silna linia orzecznicza sądów w sprawach o zatrzymanie i sądy domagały się od policji wykazania, że respektowała prawa osób zatrzymanych, przyniosłoby to pozytywne zmiany w zachowaniu policji. Na przykład policja chętnie montowałaby kamery, żeby móc pokazać sądowi twarde dowody, że zatrzymanie było prawidłowe. Maria Ejchart-Dubois: Ważne jest też zbadanie zatrzymanego po zatrzymaniu. Jeśli opisane zostaną obrażenia, zatrzymany ma dowód na to, co się stało w pierwszych minutach zatrzymania. Z drugiej strony, badanie zabezpiecza policjanta w razie fałszywego oskarżenia, że dopuścił się przemocy wobec zatrzymanego. Nadużywanie przymusu przy zatrzymaniach Sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda: W każdym przypadku zatrzymania powinniśmy się zastanowić nad celowością, adekwatnością i proporcjonalnością stosowanych środków przymusu bezpośredniego. Adwokat Mikołaj Pietrzak: Jeśli w ogóle dochodzi do zastosowania środków przymusu, to oznaczy, że zawiódł system relacji obywatel-państwo. W Stanach Zjednoczonych odbywają się ogromne protesty w związku z poddawaniem represjom, przemocy i nieproporcjonalnym stosowaniu środków przymusu wobec afroamerykanów, mniejszości widocznej ze względu na kolor skóry. W Polsce, w której nie ma tak wyraźnych mniejszości, przemoc jest nadużywana przez policję wobec wszystkich i sankcjonowana przez państwo. Policja w Polsce nie jest szkolona z deeskalacji konfliktu. Nie ma motywacji, żeby stosować takie metody, wyjść z kryzysowej sytuacji, uspokoić zatrzymanego. Policjanci są szkoleni, żeby stosować środki przymusu. Nie zawsze to musi być skucie czy rzucenie na ziemię. Powinniśmy wzorować się na policji w Kanadzie czy Szwecji, gdzie kładzie się nacisk na rozwiązanie konfliktu, rozmowę, negocjacje, uspokojenie zatrzymywanej osoby. Jak wygląda stosowanie tymczasowego aresztowania? Adwokat Mikołaj Pietrzak: Trzeba odróżnić zatrzymanie na 48 godzin od tymczasowego aresztowania. Jeżeli policja albo prokurator uznają, że należy daną osobę aresztować, muszą przedstawić zarzut, a następnie przekazać sądowi wniosek o aresztowanie zatrzymanego. Sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda: Tymczasowe aresztowanie jest środkiem zabezpieczającym. Ma zabezpieczać tok procesu. Jestem przeciwniczką jego stosowania w większości przypadków. Przepisy procedury karnej są tak sformułowane, że oskarżony nie musi się stawić przed sądem, żeby rozpoczął się proces. Wystarczy zawiadomić oskarżonego o terminie rozprawy. Jeśli się nie stawi, możemy prowadzić postępowanie bez niego. Tymczasowy areszt ma zastosowanie w wyjątkowych sytuacjach. Po pierwsze, gdy mamy rzeczywiste, a nie hipotetyczne, ryzyko matactwa procesowego – chodzi o wykluczenie oddziaływania na świadków, na przykład przez ich zastraszanie. Po drugie, gdy ktoś nie ma stałego miejsca pobytu. Po trzecie, gdy niezbędna jest opinia psychiatryczna i trzeba przeprowadzić badania. W takim wypadku, proces nie będzie się dalej toczył, jeśli podejrzany zniknie. Po czwarte, kiedy istnieje ryzyko popełnienia przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu. Uważam, że takie wyjątkowe sytuacje uzasadniają zastosowanie tymczasowego aresztu. Natomiast inne przypadki wymagają od sądu wnikliwego rozpatrzenia. Adwokat Mikołaj Pietrzak: Tymczasowy areszt nie powinien być karą, ale w naszym kraju jest traktowany jako sposób wywarcia presji. Obywatele powinni naciskać na naszych przedstawicieli w parlamencie i na rząd, żeby tę sytuację zmienić. Areszt powinien być stosowany absolutnie wyjątkowo, kiedy nie wystarczy, że podejrzanemu zabiera się paszport czy, że sąd ustanowi poręczenie majątkowe. W amerykańskiej i brytyjskiej kulturze prawnej z założenia stosuje się poręczenie majątkowe, a nie areszt. Niestety, nie w Polsce. Kolejny problem: w praktyce w Polsce aresztowani nieraz wiele miesięcy, czasami lat, nie mają adwokata. To jest fundamentalny problem naszej kultury prawnej, fundamentalny problem sądów, które nie wymuszają obrony z urzędu. To wielki problem naszego społeczeństwa, ale mało podnoszony w debacie publicznej, bo nie widzimy go, dopóki nie dotknie któregoś z nas osobiście. Czy w ostatnich latach w związku ze zmianami w sądownictwie i prokuraturze zmieniło się postrzeganie przez sądy wniosków prokuratury o tymczasowe zatrzymanie i aresztowanie? Sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda: Zdarzało się, że niezastosowanie tymczasowego aresztu skutkowało podjęciem przez rzeczników dyscyplinarnych czynności wobec sędziów. Myślę, że to zależy od kondycji mentalnej każdego z sędziów. Osoby z większym doświadczeniem, które ten zawód wykonują dłużej, nie tak łatwo poddadzą się presji. Przynajmniej ja w to wierzę. Natomiast nie można wykluczyć, że obecna sytuacja wpłynie na decyzje sędziów. Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja Wypadek czy kolizja to zdarzenie drogowe, które może spotkać nawet najbardziej uważnego kierowcę. Gdzie zgłosić szkodę? U swojego ubezpieczyciela czy sprawcy? Gdzie zgłosić szkodę z OC sprawcy? Szkodę z OC sprawcy zgłoś w tym towarzystwie ubezpieczeniowym, w którym sprawca zdarzenia drogowego wykupił obowiązkowe ubezpieczenie OC pojazdu. Możesz to zrobić, na kilka sposobów: przez internet - wypełniając zazwyczaj dostępny na stronie internetowej zakładu ubezpieczeń specjalny formularz czy korzystając z video - za pośrednictwem infolinii lub wysłania sms. osobiście - w najbliższej placówce ubezpieczyciela. Uwaga! Zanim zgłosisz szkodę upewnij się, czy polisa OC sprawcy jest ważna. Od jesieni 2018 roku kierowcy nie mają obowiązku wozić ze sobą potwierdzenia wykupienia ubezpieczenia OC pojazdu. Można jednak sprawdzić ważność polisy za pomocą specjalnego formularza, który znajduje się na stronie internetowej Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego lub aplikacji UFG “Na wypadek”. Wystarczy podać numer rejestracyjny bądź numer VIN. Jeśli Twój samochód uległ tak poważnym uszkodzeniom, że nie nadaje się do dalszej jazdy, to najlepiej jeszcze na miejscu zdarzenia drogowego, skontaktować się z zakładem ubezpieczeń w celu wezwania lawety. Na ogół ubezpieczyciele mają zawarte umowy z firmami świadczącymi pomoc drogową na terenie całej Polski. W ramach odszkodowania OC sprawcy masz prawo skorzystać z usługi holowania pojazdu. Czekając na przyjazd lawety zrób dokumentację zdjęciową. W zupełności wystarczą zdjęcia, które zrobisz swoim telefonem. Fotografie uszkodzeń pojazdu mogą być pomocne w uzyskaniu wyższego odszkodowania z OC sprawcy. W przypadku niewielkich szkód na pojeździe możesz kontynuować jazdę, a zgłoszenia uszkodzeń dokonać nieco później. Zgłoszenie szkody u mojego ubezpieczyciela - bezpośrednia likwidacja szkody czy warto? Szkodę można zgłosić do swojego ubezpieczyciela. Umożliwia to program BLS, czyli Bezpośrednia Likwidacja Szkód. Ten system funkcjonuje w Polsce od 1 kwietnia 2015 roku. W jego ramach naprawą pojazdu zajmie się firma ubezpieczeniowa, w której wykupiłeś polisę OC. Skorzystanie z systemu BLS nie jest obowiązkowe. To ty decydujesz, który ubezpieczyciel zajmie się likwidacją szkody. Dowiedz się: Likwidacja szkody z OC sprawcy. Krok po kroku Z programu BLS nie możesz skorzystać jeśli: wartość szkody na pojeździe przekracza 30 tys. zł,w kolizji drogowej brało udział więcej niż 2 pojazdy,ktoś z uczestników zdarzenia został ranny, kolizja miała miejsce poza granicami Polski,Twój ubezpieczyciel oraz ubezpieczyciel sprawcy zdarzenia nie należą do systemu BLS. Zgłoszenie szkody w PZU, Ergo Hestia, Warta lub u innego ubezpieczyciela - o czym warto pamiętać? Zgłaszając szkodę w PZU czy w innym towarzystwie ubezpieczeniowym pamiętaj o dołączeniu wymaganych dokumentów. Firmy ubezpieczeniowe zazwyczaj proszą o dostarczenie skanu dowodu rejestracyjnego samochodu oraz oświadczenia sprawcy. Dowiedz się więcej: Dokumenty potrzebne do odszkodowania PZU - co wymaga ubezpieczyciel? Na zgłoszenie u ubezpieczyciela szkody masz aż 3 lata - tyle wynosi okres przedawnienia roszczeń odszkodowawczych. Nie warto jednak z tym zwlekać. Ubezpieczyciel powinien wydać decyzję i wypłacić należne Tobie odszkodowanie w ciągu 30 dni od dnia zgłoszenia szkody. Ten ustawowy termin może zostać wydłużony ze względu na konieczność wyjaśnienia wszystkich okoliczności zdarzenia drogowego. Firma ubezpieczeniowa ma jednak obowiązek poinformować Cię o nowym terminie wydania decyzji w sprawie odszkodowania. Nie może to nastąpić później, niż w ciągu 90 dni od zgłoszenia szkody. Wyjątkiem są sprawy, które są rozwiązywane na drodze postępowania cywilnego bądź karnego. Oświadczenie sprawcy - co powinno zawierać? Oświadczenie sprawcy kolizji powinno przede wszystkim zawierać: dane uczestników zdarzenia, informacje z polisy OC sprawcy, dane obu pojazdów (w tym szczególnie numery rejestracyjne), opis zdarzenia oraz szkic sytuacyjny. W opisie nie zapomnij wskazać dokładnego miejsca zdarzenia oraz datę. Z pisma musi jasno wynikać, kto jest sprawcą kolizji drogowej i że ta osoba przyznaje się do winy za spowodowanie zdarzenia. Oświadczenie podpisuje zarówno sprawca, jak i poszkodowany. Co zrobić, gdy sprawca nie ma ważnego OC? Jeśli sprawca nie posiada ważnej polisy OC, (choć wykupienie ubezpieczenia pojazdu jest obowiązkowe), to spisz z nim oświadczenie o kolizji lub wezwij na miejsce policję, która sporządzi notatkę ze zdarzenia. Zawiadomienie o szkodzie w przypadku braku OC sprawcy należy złożyć w dowolnej firmie ubezpieczeniowej, która sprzedaje w Polsce ubezpieczenia OC pojazdów. Może to zatem być także Twój ubezpieczyciel. Żaden zakład ubezpieczeń nie może odmówić przyjęcia takiego zgłoszenia. Następnie sprawa trafia do UFG, czyli Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego, który w takich przypadkach wypłaca odszkodowanie. Niestety nie każda zgłoszona szkoda kwalifikuje się do wypłaty świadczenia przez UFG. Z kolei jeśli sprawca nie ma OC, ale Ty masz wykupione autocasco, to w takiej sytuacji o likwidację szkody wnioskujesz do swojego ubezpieczyciela. Ewentualne koszty związane z utratą zniżki za bezszkodowość pokrywa UFG. Co zrobić, gdy sprawca kolizji nie przyznaje się do winy? Jeśli sprawca kolizji nie chce wziąć odpowiedzialności za spowodowanie kolizji, a związku z tym podpisać oświadczenia sprawcy, to jedynym wyjściem z tej sytuacji, jest wezwanie na miejsce policji. Funkcjonariusze wskażą sprawcę i sporządzą notatkę, która będzie istotnym dokumentem w likwidacji Twojej szkody. Sprawca zostanie ukarany mandatem oraz otrzyma punkty karne. Notatka policyjna dot. kolizji trafia do SEWiK, czyli Systemu Ewidencji Wypadków i Kolizji, a następnie do bazy PBUK - Polskiego Biura Ubezpieczycieli Komunikacyjnych. Towarzystwo ubezpieczeniowe może pobierać dane z tej bazy, jeśli któryś z pojazdów biorących udział zdarzeniu był ubezpieczony u danego ubezpieczyciela. Podsumowanie: Standardowo szkodę OC zgłasza się u ubezpieczyciela sprawcy. Niekiedy poszkodowany może zgłosić szkodę u swojego ubezpieczyciela i skorzystać z programu Bezpośredniej Likwidacji Szkód. Jeśli sprawca nie ma ważnej polisy OC, to szkodę zgłoś u dowolnego ubezpieczyciela. W przypadku, gdy sprawca nie chce podpisać oświadczenia o kolizji, wezwij na miejsce zdarzenia policję. FAQ - najczęstsze pytania dot. zgłoszenia szkody Czy sprawca wypadku musi zgłosić szkodę? Jeśli doszło do wypadku, tzn. ktoś z uczestników został ranny, to obowiązkowo na miejsce musi zostać wezwana Policja. Szkodę do ubezpieczyciela zgłasza osoba poszkodowana. Kto zgłasza szkodę właściciel czy kierujący? Zgłoszenia szkody dokonuje właściciel pojazdu. W zawiadomieniu należy jednak podać dane kierującego pojazdem. Jak anulować zgłoszenie szkody w PZU? Jeśli chcesz anulować zgłoszenie, a nie otrzymałeś jeszcze świadczenia, to zadzwoń na infolinię towarzystwa ubezpieczeniowego. Ubezpieczyciel być może będzie wymagał, potwierdzenia wycofania zgłoszenia szkody na piśmie. Co to jest wspólne oświadczenie o zdarzeniu drogowym? Wspólne oświadczenie o zdarzeniu drogowym to pismo podobne do oświadczenia o kolizji, ale nie zawiera istotnego elementu, tj. przyznana się sprawcy do winy.

czyli sprawa trafia na policję